WATCH OUT STAMPEDE – … z perspektywy całego kraju wcale nie jest pewne, że jesteśmy rozpoznawalni. Ale pracujemy nad tym!

Niemiecki zespół metalcore’owy WATCH OUT STAMPEDE działa od 2011 roku, zatem prawie sześć lat, a ma już na swoim koncie trzy ciekawe albumy. Najnowszy z nich zatytułowany „SVTVNIC” ukazał się w marcu bieżącego roku, nakładem Noizgate Records. I tak mnie zaintrygował, że postanowiłem popytać chłopaków, jak to jest grać taką muzykę, skąd czerpią pomysły oraz w jakich kolorach widzą swoją przyszłość. Na pytania odpowiedzieli dwaj osobnicy, którzy zdzierają gardła do mikrofonów: Dennis (czysty wokal, gitara) oraz Andreas (Ando), który odpowiada za ostrzejsze partie wokalne.

„SVTVNIC” – co to ma znaczyć? Na początku naszej rozmowy chciałbym was prosić o rozszyfrowanie tego tytułu. Ktoś mógłby pomyśleć, że gracie black metal…

Dennis: SVTVNIC w tytułowym utworze oznacza dwie strony istoty ludzkiej, a zwłaszcza tej “ciemniejszej” strony, która przez większość czasu pozostaje w ukryciu. O tym jest ten utwór, i pomyśleliśmy, że to byłby najlepszy tytuł dla całego albumu.

Ando: Jeśli fani black metalu usłyszą tytuł krążka, prawdopodobnie mogą się nim zainteresować. Kiedy jednak zobaczą okładkę, prawdopodobnie natychmiast zawrócą i zaczną spieprzać tak szybko, jak potrafią 😀

To teraz poproszę o kilka słów na temat okładki waszej ostatniej płyty. Ten oryginalny, piękny kwiatek raczej kłóci się z agresywną muzyką, jaka znalazła się na albumie. A na pewno może wprowadzić kilka osób w błąd…

Dennis: … i o to nam chodziło! Chcieliśmy na okładce czegoś absolutnie innego w stosunku do zawartości krążka, żeby właśnie podkreślić właściwe zrozumienie tytułu albumu w sposób, w jaki ująłem to powyżej. Zdecydowaliśmy się na fikcyjny kwiatek w zwariowanym kolorze. I bardzo nam się podoba!

Ando: Bardzo trudno zespołowi metalowemu/ hardcore’owemu wyjść poza utarte klisze okładek, które w większości są czarne, z ciemnymi napisami i diabolicznymi wstawkami. Postanowiliśmy wyjść poza konwencję i zrobić coś zupełnie odmiennego.

Powstaliście w 2011 roku. Skąd wziął się pomysł na granie takiego gatunku, który jest mieszanką kilku stylów muzycznych, zatem wymaga od wykonawców dużej wszechstronności.

Ando: Według mnie, wszystko zależy od konkretnej osoby, każdy z nas ma własną historię do opowiedzenia.

Dennis: Przyszliśmy z różnych zespołów, w których zaczynaliśmy swój kontakt z muzyką i nie mieliśmy planu, co będziemy grać – zaczęliśmy po prostu pisać utwory i zrozumieliśmy, że to ten rodzaj muzyki, który nas cieszy, który chcemy tworzyć i grać na żywo!

Kto wymyślił taką oryginalną nazwę zespołu? Nie jest ona trochę za długa…

Ando: “Ukradliśmy” ją z gazety po koszmarnym wydarzeniu, które miało miejsce w Niemczech w 2010 r. Stało się to podczas Loveparade (parada miłości). Może ktoś pamięta. „Watch Out Stampede” [wywołać popłoch, panikę, uciekać w panice – przyp red.] to był tytuł artykułu. [w czasie “Parady miłości” w Duisburgu wybuchła panika, w wyniku której zginęło 21 osób- przyp. red.]. A czy jest za długa? Hmmm… wszystko zależy od podejścia. Znam kapelę, która nazywa się We Butter The Bred With Butter [w bardzo wolnym tłumaczeniu: smarujemy masłem chleb z masłem – przyp. red.]. To jest dłuuuuga nazwa, stary!

Myślicie, że jesteście już w pełni ukształtowaną kapelą. Zaliczyliście jakieś zmiany w składzie?

Dennis: Z powodu pracy, nasz pierwszy basista Torben musiał nas szybko opuścić. Ale wrócił po dwóch latach i wciąż jest częścią grupy. Zawsze jest z nami w trasach i jest odpowiedzialny za światła podczas koncertów, robi też na nich zdjęcia lub kręci koncertowe klipy. Jest niezastąpiony! Poza tym jednym przypadkiem, wciąż mamy ten sam skład

Wszystkie wasze trzy płyty wyszły pod szyldem Noizgate Records. Rozumiem, że wasza współpraca wciąż się rozwija. Powiedzcie, dlaczego zdecydowaliście się na pracę z Noizgate?

Dennis: Kiedy zaczynaliśmy szukać wydawcy, żeby wydać nasz pierwszy album “Reacher”, usłyszeliśmy o Noizegate Records od innych zespołów, z którymi się przyjaźnimy. Wydawnictwo Noizgate od samego początku jest zainteresowane naszą kapelą, wspiera nas w tym, co robimy, i nie zmienia się to od lat. Więc tak, można powiedzieć, że współpraca przebiega bardzo dobrze!

Ando: Tak, to prawda! Długoterminowa współpraca z wydawnictwem zbliża cię do niego i wpływa na efektywność pracy. To powód, dla którego jesteśmy w tym wydawnictwie. Panuje tu rodzinna atmosfera, i to chodzi! Ale zobaczymy, co przyniesie przyszłość.

Wasz najnowszy krążek jest zdecydowanie najmocniejszym i najcięższym materiałem w waszej karierze. Będziecie dalej kontynuować tę drogę i na następnym albumie pójdziecie w kierunku, powiedzmy, deathcore’a, czy jednak odpuścicie i kręcić was będą lżejsze dźwięki?

Ando: Dobre pytanie, a ja z dumą odpowiem: “NIE WIEM!” haha. Nigdy nie tworzyliśmy wielkich planów, dotyczących naszych albumów, po prostu piszemy od serca. Ale być może następne CD będzie zupełnie inne, będzie jakimś koncept albumem lub będzie utrzymane w innym metalowym stylu.

Dennis: Jak powiedziałem wyżej, nie mamy gotowych planów. Myślę, że staramy się pisać lepsze, ciekawsze utwory, a to nas samo prowadzi w specyficznym kierunku…

Wokalistę Andreasa charakteryzuje bardzo mocny głos. Nie obawiacie się, że zostanie „podkupiony” do jakiegoś death metalowego bandu?

Dennis: Boję się tego tak bardzo, że czasami nie mogę spać w nocy! Oczywiście żartuję. Nie wiem, czy ma jakieś inne oferty. Masz, Ando? 😉

Ando: Przede wszystkim dziękuję za komplement! Ale nie, nie myślę o opuszczeniu grupy. Być może kiedyś stworzę jakiś poboczny projekt, jeśli poczuję, że muszę to zrobić. Większość członków naszej grupy grało kiedyś w różnych zespołach.

W waszej dosyć mocnej i agresywnej twórczości znalazło się miejsce dla instrumentów klawiszowych. Osobiście uważam, że świetnie się wkomponują w waszą muzykę. Kto jest odpowiedzialny za ten instrument i skąd pomysł na takie jego użycie?

Ando: Jak wspomniałeś: równowaga jest kluczem! Często słyszę opinię, że “używamy klawiszy tak oszczędnie, że może lepiej z nich zrezygnować”. Za dużo klawiszy spowodowałoby z kolei, że kopalibyśmy dupska jak jakaś grupa trance-core’owa. Według mnie, zachowujemy bardzo dobrą równowagę pomiędzy delikatnymi klawiszami w tle i ostrym kopniakiem w jaja z przodu. I to jest to, co bardzo lubię w muzyce!

Dennis: Dzięki klawiszom jesteśmy w stanie uzyskać szerszy zakres dźwięku, który nie byłby możliwy do osiągnięcia w utworach granych tylko na gitarach i bez efektów. Ale główną odpowiedzialność za melodie i energię w utworach wciąż biorą gitary i “klasyczny” skład rockowej grupy – na pewno na albumie “SVTVNIC”. Jesteśmy otwarci na dalsze eksperymenty w przyszłości.

Biorąc pod uwagę wasz staż i liczbę wydanych płyt wnioskuję, że komponowanie utworów nie sprawia wam większych problemów?

Dennis: Ale wymaga od nas dużo pracy! Pracujemy codziennie w naszych normalnych pracach, zatem znalezienie czasu na tworzenie muzyki bywa kłopotliwe. Być może nagranie następnego albumu zajmie nam więcej czasu. Ale to wszystko zależy od tego, ile czasu możesz poświęcić na zespół. Jesteśmy bardzo zadowoleni, że udało nam się nagrać dotychczas trzy albumy.

Jak tworzycie swoją muzykę? O czym śpiewacie?

Ando: Teksty dotyczą właściwie wszystkiego: od A do Z, od naszych uczuć, zachowań, przez nasze postrzeganie codziennych problemów, aż do poważnych pytań, dotyczących życia, wiary, wojny.

Dennis: Często najpierw tworzymy muzykę, a dopiero później dodajemy teksty, które do niej pasują, a które pisze Ando.

Jak wygląda wasze życie koncertowe? Graliście już jakieś duże trasy?

Dennis: Granie na żywo to najlepsza część działalności zespołu i główny powód, dla którego gramy. Dlatego staramy się grać jak najwięcej. Nie byliśmy dotychczas na długiej trasie, głownie z powodu naszej pracy zarobkowej. Ale mamy nadzieję, że będziemy mieli taką możliwość w przyszłości.

Ando: Granie koncertów jest czymś, czego stale oczekujemy. Spędzanie czasu z naszymi fanami, spotykanie ludzi i innych zespołów, odwiedzanie nowych miejsc. O tym zawsze marzyliśmy.

Jak prezentuje się scena metalcore’owa w Niemczech? Jesteście na niej rozpoznawalni? Sądząc po reakcji publiczności na waszych koncertach, chyba uzbieraliście już niezłą gromadkę fanów?

Ando: Chciałbym powiedzieć, że scena niemiecka nas zauważyła, ale w Niemczech istnieje cała masa zespołów (szczególnie metalowych), dlatego próbujemy wyróżnić się wśród tej masy kapel specyficznymi koncertami, np. lubimy rozmawiać z publicznością podczas koncertów. Wygłupiamy się i próbujemy wciągnąć publikę do wspólnej zabawy.

Dennis: Mamy sporą grupę fanów w północnych Niemczech. Mam nadzieję, że nie jesteśmy na tej scenie zespołem kompletnie anonimowym. Ponieważ w Niemczech jest bardzo dużo metalowych zespołów, więc trudno jest zapaść w pamięć. Zatem z perspektywy całego kraju wcale nie jest pewne, że jesteśmy rozpoznawalni. Ale pracujemy nad tym!

Podczas występów na żywo sporo ruszcie się na scenie. Wymaga to niezłej kondycji. Uprawiacie jakieś sporty?

Dennis: Kilku chłopaków uprawia sport lub ćwiczy, ale ja jestem złym przykładem, przybierając na wadze każdego roku. Może musimy grać jeszcze więcej koncertów, żebym mógł wykonywać na scenie jakieś ćwiczenia, haha! Przy okazji, dziękuję za miłe słowa. Nasze występy na żywo są dla nas bardzo ważne i zawsze staramy się przekazać jak najwięcej energii naszym fanom.

Ando: haha, chciałbym powiedzieć, że “wszyscy uprawiamy sport”, ale musisz wiedzieć, że właśnie zajadam się tłustą pizzą!

Wiele zespołów metalowych twierdzi, że nie słucha muzyki podobnej do tej, którą sami tworzą. Jak jest w waszym przypadku? A tak przy okazji powiedzcie, jakie są wasze ulubione kapele, jakie zespoły was inspirują?

Dennis: Zespoły, które mnie inspirują? Jest ich za wiele, by je zliczyć. Naprawdę nie jestem w stanie powiedzieć, kto wywarł na mnie największy wpływ, czy na mój sposób tworzenia muzyki. Ale na przykład, zespół, który na mnie obecnie działa to The Devil Wears Prada – uwielbiam wszystko, co robią. Kiedyś mnie inspirowały takie zespoły, jak Fall Out Boy i My Chemical Romance, od nich zaczynałem. A wracając do pierwszego pytania: to absolutna prawda. Nikt z nas nie jest w stanie słuchać różnych rodzajów muzyki core’owej przez cały dzień. Tak naprawdę, słucham obecnie dużo popu z radia, ale lubię też współczesny niemiecki rap.

Ando: Ja słucham różnych rodzajów muzyki, stąd też pochodzą moje inspiracje. Od deathcore’a do niemieckiego gangsta-rapu. Ale jednym z moich najulubieńszych zespołów jest The Devil Wears Prada. Jeden z najważniejszych i wpływowych zespołów metalcore’owych.

Pora na ostatnie pytania: w jakich barwach widzicie swoją przyszłość? A jaką przyszłość widzicie dla muzyki metalowej?

Ando: Mam nadzieję, że będziemy w stanie zagrać mnóstwo koncertów i zarażać ludzi naszą muzyką. Chcielibyśmy również zagrać w innych krajach, mam zatem nadzieję, że wkrótce się spotkamy! Bardzo lubimy pić lokalne piwa w miejscach, w których gramy, zatem włącz swoją lodówkę! 😉
Ostatnie lata pokazały, że metal jest stylem, który bardzo szybko się zmienia. Od death, do trance, od djent do glam metalu. Być może w przyszłości pojawi się coś zupełnie nowego, o czym nie mamy w tej chwili pojęcia. Liczę, że będzie dobrze. Chłopaki, trzeba tchnąć nowe życie w keytara [klawisze powieszone na pasku jak gitara – przyp. red.]! SZYBKO!

Bardzo dziękuję za wywiad.

Lolek

Wywiad ukazał się w dniu 25.04.2017

Komentarze